W mediach

Czy przestaniemy się bać koronawirusa? Wywiad z prof. Piotrem Gałeckim

ROZMAWIAŁA EWA KURZYŃSKA

Czy strach przed koronawirusem utrwali się wśród Polaków? “Nie demonizowałbym tego. Gdy pojawia się zagrożenie, to pojawia się także reakcja adaptacyjna na nie. Zaczynamy analizować to, co słyszymy, stajemy się bardziej krytyczni. Niejako przyzwyczajamy się do sytuacji zagrożenia. To mechanizm wykształcony w trakcie milionów lat ewolucji. Dzięki procesom adaptacyjnym, mimo zagrożenia, jesteśmy w stanie zająć się codziennymi obowiązkami. Taka adaptacja trwa ok. 2 tygodni. Gdy się dokonuje, strach maleje” – mówi w rozmowie z “Pulsem Medycyny” prof. dr hab. n. med. Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii.

EWA KURZYŃSKA: Od kilku tygodni, szczególnie od kilku dni, kiedy to w Polsce stwierdzono pierwszy przypadek zakażenia nowym koronawirusem, zalewają nas informacje na ten temat. W programach i na stronach informacyjnych pokazywane są nieustannie osoby w epidemicznych kombinezonach, niemal w co drugim zdaniu pada słowo „kwarantanna”, a statystyki zgonów oraz mapy nowych zachorowań są nieustannie aktualizowane i ogłaszane światu. Trudno w takiej sytuacji nie czuć zagrożenia. Jak wpływa to na naszą kondycję, także psychiczną?

Piotr Gałecki: Gdy pojawiają się zagrażające informacje, pojawia się też i lęk. To nierozłączny duet, będący naturalną reakcją wytrenowaną przez ewolucję. Gdy pojawia się poczucie zagrożenia, w ludzkim organizmie zachodzi szereg procesów. Mechanizmy te działają niezależnie od naszej woli. Mobilizowana jest część współczulna układu wegetatywnego, a także następuje prozapalna mobilizacja układu immunologicznego i zwiększona aktywacja osi: podwzgórze, przysadka, nadnercza, co finalnie skutkuje zwiększonym wydzielaniem kortyzolu, zwanym potocznie hormonem stresu. Finalnie wpływa także na nasz stan psychiczny. Krótkotrwale nie przynosi większych szkód, problem pojawia się w momencie przewlekłości wzrostu napięcia.

Brzmi, jakby organizm szykował się do walki na polu bitwy.

To jest uniwersalna reakcja w sytuacji zagrożenia, utraty poczucia bezpieczeństwa. Informacja o zagrożeniu chorobą niesie za sobą duży ładunek emocjonalny. Każdy ma bliskie sobie osoby, o które się martwi. Jest to lęk naturalny w tej sytuacji, który wzbudza nasze funkcje poznawcze do zwiększonej aktywności, większej wybiórczości związanej z tematem. Jednym słowem wzrost detekcji symptomów zagrożenia jest reakcją pozwalającą na szybsze jego rozpoznanie i zadziałanie. W tym sensie mobilizacja jest ważna. Wpływa także na zwrócenie uwagi na środki ostrożności, co jest aktualnie widoczne w zwiększeniu dbałości ludzi o higienę, aby ograniczać rozprzestrzenianie się wirusa.

Cała rozmowa: https://pulsmedycyny.pl/czy-przestaniemy-sie-bac-koronawirusa-wywiad-z-prof-piotrem-galeckim-984357

Źródło: Puls Medycyny

Archiwum artykułów w mediach