W mediach

Prawie tysiąc nowych psychoterapeutów i psychologów pomoże dzieciom. Rozmowa z prof. Małgorzatą Janas-Kozik, pełnomocnikiem Ministerstwa Zdrowia do spraw reformy psychiatrii dzieci i młodzieży

Reformę psychiatrii dzieci przeprowadzamy dwutorowo. Preferujemy leczenie środowiskowe, bo hospitalizacja pochłania aż 80 proc. kosztów tej dziedziny medycyny. Za środki unijne kształcimy bezpłatnie psychoterapeutów i psychologów klinicznych – podkreśla prof. dr hab. n. med. Małgorzata Janas-Kozik, pełnomocnik do spraw reformy w psychiatrii dzieci i młodzieży.

Rozmawiał Józef Kielar

Józef Kielar: Na czym polega prowadzona przez panią reforma psychiatrii dzieci i młodzieży i co udało się zrobić?
To nie ja jestem autorem tej reformy. Rozpoczęła się ona w 2017 roku dzięki pracy i zaangażowaniu wielu osób m.in. byłego wiceministra zdrowia Zbigniewa Króla i obecnych wiceministrów: Józefy Szczurek-Żelazko, Waldemara Kraski i wielu innych osób zarówno z Departamentu Zdrowia Publicznego i Rodziny Ministerstwa Zdrowia, klinik, UKSW, a także przedstawicieli psychologów, psychoterapeutów oraz wybitnych psychiatrów z Januszem Heitzmanem na czele.
Podstawowym założeniem reformy jest wprowadzenie piramidy, w której bazą są znajdujące się najbliżej dziecka ośrodki środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej, zaś wierzchołkiem – całodobowe oddziały psychiatryczne. Do tej pory pacjenci, którzy mają objawy zaburzeń psychicznych trafiają do izby przyjęć szpitala psychiatrycznego lub do oddziałów psychiatrycznych w innych szpitalach zamiast do przychodni, bo tam są długie kolejki. Izba przyjęć nie może jednak działać jako poradnia całodobowa. Dlatego tworzymy ośrodki środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej. Stanowią one pierwszy stopień referencyjności nowego systemu.

Kto będzie leczył w tych ośrodkach?
Z założenia nie pracują w nich psychiatrzy tylko psycholodzy, psychoterapeuci i terapeuci środowiskowi dzieci i młodzieży. Trafiają tam dzieci, młodzież oraz rodzice. Ośrodek taki współpracuje z opieką społeczną, a przede wszystkim ze szkołami. Nauczyciele mogą zwrócić się do niego, jeżeli cokolwiek zaniepokoi ich w zachowaniu danego ucznia. Do tej pory udało się stworzyć 138 takich placówek, a docelowo będzie ich 300. Powinny być one kompatybilne ze szkolnymi poradniami psychologiczno-pedagogicznymi. Placówki środowiskowe działają trochę tak, jak terapeutyczny zespół mobilny, dlatego, że co najmniej 15 proc. wizyt w tym ośrodku musi odbywać się w środowisku pacjenta. To nie tylko np. uczeń przychodzi do tej placówki, ale również zespół psychologiczno-terapeutyczny przyjeżdża do niego, do jego szkoły, czy do ośrodka pomocy społecznej. Dla dużej części pacjentów taka pomoc jest wystarczająca i nie potrzebują oni już opieki psychiatrycznej.

A gdzie trafiają ci z objawami psychotycznymi?
Tacy pacjenci muszą już być objęci opieką psychiatry w poradni zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży i np. leczeni farmakologicznie. To drugi stopień referencyjności. Jeśli stosowanie leków okazało się skuteczne, chory wraca do ośrodka środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej. W innym przypadku kierowany jest do dziennego oddziału psychiatrycznego. Przechodzi tam terapię i uczy się jednocześnie w przyszpitalnej szkole. Jeżeli jego stan poprawi się, może wrócić do pierwszego poziomu referencyjnego. Trzeci poziom referencyjności, to jakby szczyt góry lodowej. Jest on przeznaczony tylko dla pacjentów, którzy wymagają hospitalizacji (leczenie szpitalne całodobowe pochłania ok. 80 proc. środków przeznaczonych na psychiatrię). Często trzeba im zweryfikować diagnozę, ustawić leczenie farmakologiczne. Pobyt w szpitalu musi być jednak ostatecznością. Na tym właśnie polega reforma, którą przeprowadzamy.

Cały wywiad: https://www.prawo.pl/zdrowie/dostep-do-psychiatry-dla-dzieci-i-mlodziezy,501401.html?fbclid=IwAR341-a14GCrk8paF_8uRDphXLszDo-IYz7l5nOpZ6bKTHIOtgkcaSgUK8o

Źródło: prawo.pl, autor: Józef Kielar

Archiwum artykułów w mediach