W mediach

Rozmowa z Jurijem Zakalem, ukraińskim psychiatrą, który jest z pacjentami w szpitalu w Kulparkowie pod Lwowem

Rozmawiała Agnieszka Jucewicz

Panie doktorze, ilu w tej chwili pacjentów przebywa w Kulparkowie?

– 840. Przed wojną, czyli przed 24 lutego, było ich ok. 450. Co oznacza, że musieliśmy dostawić prawie drugie tyle łóżek. Wiadomo, że te warunki nie będą już takie jak wcześniej. Tydzień temu przyjęliśmy 220 pacjentów ze szpitala w Charkowie. W tym pacjentów, którzy popełnili przestępstwa i podlegają specjalnym procedurom. Dla nich musieliśmy stworzyć osobny, chroniony oddział.

W tym tygodniu przyjęliśmy z kolei 60 pacjentów z zakładu opiekuńczo-leczniczego z obwodu donieckiego. Nakarmiliśmy ich, zrobiliśmy wszystko, żeby było im dobrze, a potem część z nich została ewakuowana przez Czerwony Krzyż do Włoch i do Łotwy.

Macie wystarczająco dużo personelu do opieki nad prawie tysiącem pacjentów?

– Pacjenci ze wschodu przyjechali ze swoim personelem. Też jak tylko wojna wybuchła, staraliśmy się wypisać ze szpitala wszystkich, których stan zdrowia na to pozwalał i którzy mieli bliskich, opiekunów. Bo w momencie kiedy zaczęły się alarmy, pobyt w domu był dla nich znacznie lepszy i bezpieczniejszy niż w szpitalu. Proszę sobie wyobrazić, co się dzieje, kiedy wyje syrena, a my mamy 10, maksymalnie 15 minut, żeby przeprowadzić kilkuset pacjentów do piwnic. Na początku to był jeden wielki dramat. Chaos, pośpiech. Teraz zrobiliśmy, co w naszej mocy, żeby pacjenci mieli w schronie dobrze. Wstawiliśmy tam łóżka, materace. Dzięki pomocy kolegów psychiatrów z Polski i wolontariuszy zainstalowaliśmy nawet ogrzewanie. Zdarzało się, że musieliśmy tam spędzić całą noc, czasem po 12 godzin.

Jak pacjenci zareagowali na wybuch wojny? Jak reagują, kiedy wyją syreny?

– Bardzo różnie. Wiele zależy od podejścia personelu, od tego czy sami zachowują spokój. Niektórzy pacjenci przebywają we własnym, wewnętrznym świecie. Są tacy, którzy w ogóle nie reagują na to, co się dzieje. Ale są i tacy, którzy rozumieją sytuację i pomagają innym. Wie pani, ludzie, którzy uciekają przed wojną, porzucają nie tylko swoje domy, dobytek, ale czasem też bliskich, którzy są naszymi pacjentami. My to rozumiemy. Wiemy, że naszym obowiązkiem jest zająć się nimi, dać im dach nad głową, nakarmić, bo teraz są zdani tylko na nas.

cały wywiad (dostęp płatny): https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,28325491,ukrainski-psychiatra-sa-pacjenci-pozbawieni-opieki-nie-wiadomo.html?fbclid=IwAR0MOWkUbNv3mrFGkMlz2mDv4wUvaUBvBXF7XOwqAxd6TGY_aOqB8uzF2Rc

źródło: wyborcza.pl

Archiwum artykułów w mediach