Własnym głosem

Jak zostałam pilotem F.20? Od autostygmatyzacji do nowej tożsamości! – Katarzyna Parzuchowska

To był rok 2012. Dokładnie końcówka roku, bo zima. Siedziałam sobie spokojnie w szpitalu psychiatrycznym, gdy zbliżały się święta Bożego Narodzenia i wtedy to się stało. Ni stąd ni zowąd dostałam licencję na mój nowy odrzutowiec!

Nigdy wcześniej nie latałam, więc było to wielkie zaskoczenie. Lekarz zaprosił mnie na kilkuminutową pogawędkę o tym czy zdaje sobie sprawę z tego jak to jest „latać odrzutowcem”. Powiedział parę słów na temat statystyk młodych tak jak ja pilotów ( z którymi się zresztą z marszu nie zgadzałam). Powiedział, że tacy piloci powinni brać leki (ściślej przepisane mi po raz pierwszy w życiu psychotropy, których z marszu nie chciałam brać). Powiedział, że tak już jest i musi być (w co z marszu nie chciałam uwierzyć). Jednym słowem powiedział,, że od teraz mam F kropka 20. Brakowało tylko słów: „No to leć!” i „Zobaczymy jak szybko znów Pani u nas wyląduje”…

WAŻNE – W międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD 11 – skrót F.20 oznacza schizofrenię paranoidalną i o niej tu mowa.
Lądowałam awaryjnie jeszcze trzy razy. Za każdym razem ja i odrzutowiec były całkowicie zdruzgotane i za każdym razem dostawałam z powrotem ten sam samolot, tylko wyklepany nowymi lekami. Ale pilotem zostałam cztery lata później. Po tych czterech, długich jak pas startowy Hartsfield-Jackson Atlanta International Airport, latach w końcu zrozumiałam jak trzymać ster, jak analizować wszystkie kontrolki na kokpicie, jak współpracować z wieżą – słowem jak się nie dać tej maszynie z którą przyszło mi żyć.
Teraz, choć to dziwnie zabrzmi, ale pewnie jest wytłumaczeniem dla powstania tego bloga, moja „efka” jest moim cennym cacuszkiem, które buja w obłokach, wzbija się i opada, omija burze, sprytnie przechodzi przez turbulencje i mam nadzieję da ową nadzieję nie jednej pilotce i niejednemu pilotowi z F.20, czyli całemu 1% polskiego społeczeństwa. 1% który nie zmienia się od wieków, niezależny jest od katastrof i wydarzeń historycznych, społecznych, politycznych, a więc wyjątkowemu 1% fighterów.

Autostygmatyzacja brzmi wybornie, bo przypomina troszkę termin lotniczy. „Auto” niczym „autopilot” i na tej automatyczności podobieństwo się kończy. Z członem „stygmatyzacja” jest już całkiem gorzej. O co zatem chodzi? Automatycznie po otrzymaniu licencji F.20 zostałam pilotem, ale takim co nie wie jak z efką latać. Dodatkowo szeroko rozumiane społeczeństwo polskie, a nawet światowe (sorry za uogólnienie, jeśli ktoś z „normalsów” poczuł się urażony) odczytuje taką licencje jako jedną z największych ujm na godności, honorze i nie wiadomo co tam jeszcze. Nie?

No to przypatrzmy się badaniom:

W odbiorze społecznym osoby w kryzysie psych. są niebezpieczne (70%), agresywne (61%), nieprzewidywalne (85%), powinny być izolowane od społeczeństwa (31%).

(Mroczek, 2014)

Cały tekst: https://blogoschizofrenii.wordpress.com/

Źródło: Jak zostałam pilotem F.20?
BLOG O DOŚWIADCZENIU SCHIZOFRENII