Własnym głosem

Na karuzeli – tekst nominowany do nagrody Grand Press 2020

Autorka: Justyna Bargielska

Nie mogłam się zgodzić na to, że mam chorobę afektywną dwubiegunową. Chciałam, żeby moje skoki ze spadochronem, pisanie w miesiąc całych książek, moja nierozsądna zdolność do błyskawicznego zakochiwania się, żeby to wszystko, co nadawało mojemu życiu sens, a przede wszystkim blask, wynikało z tego, kim i jaka jestem, a nie – co mi jest.

Ósmego marca – to była niedziela – zadzwoniłam do mamy, że jestem chora i czy mogłabym u niej dojść do zdrowia. Dziećmi miał się zająć ich ojciec, do którego też wykonałam telefon. Moja mama oczekiwała, że przyjadę z gorączką, zapaleniem oskrzeli, jakąś chorobą, na którą pomagają kompoty z malin i inhalacje. Pościeliła mi łóżko i naszykowała piżamę. Pożegnałam się z dziećmi, którym udzieliłam bardzo zwięzłych informacji na temat tego, co się dzieje, wsiadłam do taksówki, pojechałam do rodziców. Owszem, udało mi się z tej taksówki wysiąść. Usiadłam na schodach ganku domu rodziców, do łóżka, które przygotowała mama, musiał praktycznie przenieść mnie tata. Przetaszczyć. Byłam 10 kg lżejsza niż dwa miesiące wcześniej, nadal jednak moje legendarnie ciężkie kości stanowiły dla taty wyzwanie, zresztą całość sytuacji była co najmniej niezrozumiała, jeśli nie pełna grozy: wiedzieli, że od lat się leczę psychiatrycznie, ale ponieważ pierwszą diagnozę dostałam już po wyprowadzeniu się z domu, nie mieli pojęcia, z czym to się w istocie wiąże. Jak to wygląda. Tata przyniósł z piwnicy kompot z malin, podpisany „kompot z malin 2019”, a mama pomogła mi się przebrać w piżamę i położyć do łóżka. Mama jest chodzącą apteką, to na swój sposób przerażające, bo np. baterię antybiotyków wszystkich generacji zdobyła, zaczynając brać, kiedy jej je przepisywano, i przestając brać, gdy tylko robiło jej się lepiej. Mama najwyraźniej jest w teamie superbakterii i wspólnie planują wybić ludzkość w ciągu kolejnych dwóch dekad. „Ja mam leki – powiedziałam. – W torbie”. W torbie były wenlafaksyna, alprazolam i trazodon (z oczywistych względów będę posługiwała się nazwami substancji, a nie preparatów). Mama przyjrzała się im: „Nie znam – stwierdziła – Na co to?”. Zastanawiałam się przez chwilę. „Na mnie” – odpowiedziałam.

Cały tekst: https://www.miesiecznik.znak.com.pl/na-karuzeli-justyna-bargielska/

Źródło: Znak