Własnym głosem

Przede wszystkim wspierać – rozmowa z Ewą Kubis, asystentką zdrowienia

Przede wszystkim wspierać

Chodzi o to, by wspierać ludzi, którzy borykają się z kryzysem, którzy są na początku drogi ku zdrowieniu – zdezorientowanych, zagubionych, nie widzących przed sobą przyszłości – mówi Ewa Kubis, asystentka zdrowienia, która pracuje jako wsparcie konsultanta ds. studentów w kryzysach psychicznych na Uniwersytecie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.

W czym może być pomocny asystent zdrowienia?

 W moim przekonaniu ten zawód polega przede wszystkim na wspieraniu osób, które borykają się z kryzysem, które są na początku drogi ku zdrowieniu – zdezorientowanych, zagubionych, nie widzących przed sobą przyszłości.

 

Asystent zdrowienia ma za sobą doświadczenie kryzysu psychicznego i wychodzenia z niego.

Może mieć za sobą depresję, psychozę, hospitalizację zawiązaną z manią przy chorobie afektywnej dwubiegunowej. Rozumie, jak to jest usłyszeć psychiatryczną diagnozę. Często wie, co to długa hospitalizacja, utrata znajomych, pracy, przerwanie edukacji. Wie, jaki wysiłek trzeba włożyć w to, by wrócić po kryzysie do swoich ról społecznych – matki, brata, przyjaciółki, pracownika, uczennicy. Dzieląc się swoim doświadczeniem, może dać świadectwo, że kryzys psychiczny, diagnoza postawiona przez psychiatrę, nie oznaczają wieczności, wyroku na całe życie, że to jedynie fragment podróży w głąb siebie. Asystent zdrowienia może dać nadzieję, że normalne życie po kryzysie i powrót do społeczeństwa są osiągalne, że pomimo diagnozy, wciąż pozostaje się w pełni wartościowym człowiekiem. Na podstawie własnych doświadczeń może pokazać, że nawet podczas kryzysu człowiek nie traci godności, nie musi czuć się gorszym, a decyzja o rozbiciu swoich utartych schematów oraz często wyuczonej bezradności, prowadzi ku pożegnaniu się z koszmarem i rozpoczęciu nowego życia.

Czy asystent może zastąpić psychologa? Kiedy wkracza z pomocą?

Bazując na własnym doświadczeniu, może być pomostem między psychologiem, a osobą, którą wspiera. Może przekonać osobę w kryzysie do podjęcia terapii, może podzielić się swoim doświadczeniem z terapii, opowiedzieć jakie podejście do psychologa i terapii mu pomogło. Podpowiedzieć osobie w kryzysie, żeby ustaliła ze swoim terapeutą cel spotkań, ich zasady, żeby przygotowała sobie w domu tematy, które chce podjąć z psychologiem. Ale specjalisty nie zastępuje, nie na tym polega jego rola. Wiele osób uważa, że chodzenie na terapię raz w tygodniu a nawet jedna rozmowa z psychologiem, powinny przynieść natychmiastową poprawę. Kiedy tak się nie dzieje, ludzie się zniechęcają,  dochodzą do wniosku, że terapia jest niepotrzebna. Nastawieni na to, że ktoś ma im pomoc, nie uświadamiają sobie, że żaden specjalista psycholog, psychiatra, czy psychoterapeuta, ani żadna terapia, nie są w stanie pomóc dogłębnie, jeśli sam zainteresowany nie da dla siebie z siebie 100% sił, by zdrowieć. Ktoś, kto ma wykształcenie i kwalifikacje by pomagać, nie może wiele zrobić, jeśli pacjent nie jest z nim szczery, pomija najbardziej bolące tematy. Nikt nie jest jasnowidzem, a jeśli chodzi o sferę psychiczną, wszystko jest niezwykle indywidualne, każdy jest inny, inaczej reaguje, inne ma wzorce wyniesione z domu. Efekt terapii zależy od podejścia osoby, która z niej korzysta. Specjalista może reagować tylko na to, co usłyszy od pacjenta.

W przypadku kryzysów psychicznych cierpi pacjent ale też jego rodzina. Zdarza się, że bliscy odchodzą. Czy asystent może być wsparciem, które ich zastąpi? Czy może pomóc w budowaniu dobrej relacji pacjenta z rodziną?

Może porozmawiać z bliskimi pacjenta, jeśli ten wyrazi na to zgodę. Może próbować pełnić rolę rzecznika osoby w kryzysie. Wyjaśnić bliskim jak z perspektywy pacjenta wygląda kryzys. Podpowiedzieć im, jak mogą pomóc.  Człowiek w kryzysie przeważnie próbuje porozumieć się z bliskimi na różne sposoby, które niestety często są nierozumiane i odbierane niewłaściwie przez otoczenie. Z niczyjej winy bo obie strony chcą dobrze. Zdarza się, że człowiek doświadczający kryzysu, nie ma siły i odwagi na dotarcie do swoich bliskich. Asystent zdrowienia może wtedy wpłynąć na poprawę rodzinnych relacji, usprawnienie komunikacji, proponując współpracę w formie otwartego dialogu pomiędzy członkami rodziny, a osobą, która doświadcza kryzysu. Rodziny zastąpić się, według mnie, nie da. Relacje z najbliższymi zawsze rzutują na to jacy jesteśmy, jak się zachowujemy, są dla nas ważne, wiążemy z nimi silne emocje. Asystent zdrowienia nie zastąpi matki, męża, brata czy siostry ale na pewno może być przy tych, których bliscy opuścili albo których rodzina jest zapracowana lub mieszka daleko i kontakt z nią jest utrudniony,

Zrobi zakupy, wypełni dokumenty do nowej pracy, będzie towarzyszył w spotkaniu w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, ugotuje obiad, pomoże w sprzątaniu, pomoże załatwić rentę, będzie towarzyszył na spacerze, będzie można mu się zwierzać o każdej porze dnia i nocy. Tak wielu pacjentów wyobraża sobie pomoc asystenta zdrowienia. Czy można sobie załatwić pomoc asystenta zdrowienia, tak, żeby pomagał w domu?  Są chyba zasady, których asystenci powinni się trzymać, żeby chronić swój czas, swoją prywatność. Jakie?

Bywa, że przez jakiś czas człowiek po kryzysie nie jest w stanie zadbać o siebie. Przerasta go gotowanie, zakupy, sprzątanie mieszkania czy załatwienie niezbędnych spraw w urzędach. Brakuje na to sił. Asystent zdrowienia może doraźnie pomóc, zachęcić do przełamania się i zajęcia podstawowymi rzeczami. Jego pomoc nie może polegać jednak na angażowaniu się w czyjeś życie na całość. Osoba z doświadczeniem kryzysu nie może wykorzystywać swojego asystenta, traktować jego wsparcie, jako coś, co jej się należy przez całą dobę. Asystent zdrowienia musi dbać o swoją prywatność, zdrowie, czas dla siebie i rodziny. Myślę, że w pomaganiu podstawowe jest ustalenie czy człowiek, do którego wyciągamy rękę, chce wyzdrowieć i wrócić do swoich ról w społeczeństwie czy woli trwać w chorobie. Zasady pomocy, jej zakres powinny być omawiane indywidualnie, w poszanowaniu obu stron. Asystent zdrowienia to osoba po kryzysie. Nie można wymagać od niego więcej niż od specjalistów zajmujących się ludźmi doświadczającymi psychozy czy depresji. Powinien stawiać granice w relacji z osobą, którą wspiera w procesie zdrowienia, jeśli ta próbuje go za bardzo absorbować.

Gdzie mogą być zatrudniani asystenci zdrowienia?

Dotychczas byli zatrudniani w Środowiskowych Domach Pomocy, w Domach Pomocy Społecznej, w Oddziałach Psychiatrycznych, w Klubach Samopomocy, Ośrodkach Pomocy Społecznej, w Stowarzyszeniach i Fundacjach ale ta lista nie jest zamknięta. Asystenci mogą pracować wszędzie tam, gdzie mogą się przysłużyć otwartością w dzieleniu się własnym doświadczeniem, być pomostem między osobą w kryzysie a społeczeństwem, do którego chce ona wrócić. Wszędzie, gdzie ich świadectwo oraz wsparcie może być pomocne. Asystent zdrowienia jest według mnie brakującym ogniwem między osobą w kryzysie, a specjalistami. Ucząc się na swoich kryzysach, wyciągając wnioski z własnych doświadczeń, może przetrzeć szlak komuś, kto doświadcza psychozy czy ataków paniki. Dzięki niemu osoba w kryzysie może znaleźć w sobie odwagę na walkę o siebie oraz jakość swojego życia. W żadnym wypadku asystent zdrowienia nie powinien wchodzić w kompetencje specjalistów. Natomiast owocnie może przysłużyć się specjalistom poprzez ośmielenie osoby w kryzysie do szukania u nich wsparcia. Może przekonać osobę doświadczającą kryzysu, że kontakt ze specjalistą nie powinien obniżać poczucia własnej wartości, nie powinien wpędzać w autostygmatyzację, samowykluczenie czy poczucie bycia gorszym. Wręcz przeciwnie, podjęcie decyzji o zmierzeniu się z samym sobą i swoimi demonami jest wg mnie dowodem ogromnej odwagi. Tylko pełna współpraca ze specjalistą może przynieść wymierne efekty.

Czy mogłabyś opisać jakąś ważną dla siebie relację z pacjentem lub jego bliskimi? 

Mam kilka ważnych i głębokich spotkań za sobą, jednak, ze względu na szacunek dla anonimowości pacjentów, nie będę przytaczać konkretnych przykładów. Mogę tylko powiedzieć, że wśród osób, którym starałam się pomóc, są takie, które traktują mnie jak przyjaciela. Mają tak duże zaufanie, że powierzają mi swoje najciemniejsze sekrety, o których nie wiedzą nawet członkowie rodziny, przyjaciele czy specjaliści, u których się leczą, przez co zresztą proces leczenia staje się niepełny. Moim zadaniem jest przekonanie osób, które otwierają się przede mną do tego, żeby podobnie otworzyli się przed swoimi terapeutami i lekarzami. Wyjawienie lekarzowi czy terapeucie problemów, przemyśleń, sekretów może dać pozytywne efekty terapii.

Asystent zdrowienia nie zna diagnoz pacjenta, nie ma wglądu w dokumentację, nie wie jakie pacjent bierze leki, nie może udzielać rad. Jakie jeszcze reguły towarzyszą tej pracy? 

Asystent zdrowienia buduje wiedzę o człowieku w kryzysie w oparciu o to, co on opowie mu o sobie. I powinien wiedzieć tylko tyle. To pacjent w relacji z asystentem zdrowienia decyduje na ile zaufa rozmówcy. Jeśli poczuje się przy nim swobodnie, bezpiecznie jest szansa na to, że się otworzy. Asystent zdrowienia nie powinien wymuszać wyznań i musi trzymać się zasady zachowania poufności. Większość reguł, do których asystent powinien się dostosować, określa placówka, która go zatrudnia.

Jak wygląda szkolenie na asystenta zdrowienia? Co w nim jest najbardziej pomocne?

To nie są wykłady. Szkolenie nie polega na notowaniu reguł, zasad, przepisów podawanych przez trenera. Wskazówki owszem są ale zebrane w materiałach dydaktycznych, które dostaje się pod koniec każdej części kursu. Na spotkaniach porusza się tematy takie, jak asertywność czy stawianie granic, poprzez dzielenie się doświadczeniami, wnioskami, potrzebami, swoim wewnętrznym życiem. Powstaje przyjazna przestrzeń do wymieniania się wzajemnie wiedzą, otwierania na innych.  Odnajdowanie siebie i swoich doświadczeń w historiach innych ludzi, rozwija samoświadomość. Trener podsuwa definicje oraz pytania pomocnicze i daje czas na to, żeby je przemyśleć samemu, potem przedyskutować w parze a następnie podzielić się z resztą uczestników szkolenia. Takie ćwiczenia są wspaniałym źródłem wiedzy o tym, jak myślą i działają inni ludzie ale też jak myślę i działam ja. Na szkoleniu dotarłam do takich pokładów siebie, jakich się po sobie nie spodziewałam. Miałam szansę przemyśleć, jakimi wzorami się kieruję, jakimi schematami płyną moje myśli. Szkolenie bywa emocjonalne trudne, bo często uświadamia nam, jakie jeszcze mamy doświadczenia do przepracowania. Porusza czułe struny. Umiejętność poddania refleksji własnych emocji, daje ogromne efekty. Po szkoleniu stałam się o wiele bardziej świadoma siebie, wzięłam odpowiedzialność za swoje życie. Nawet jeśli nie miałabym szans pracować jako asystent zdrowienia, to i tak byłabym zadowolona z tego, że wzięłam w nim udział. Dostałam szansę lepszego poznania samej siebie.

Czy każdy, kto przeszedł przez kryzys może starać się zostać asystentem zdrowienia czy przydają się jakieś cechy charakteru?

Każdy, kto przeszedł kryzys i odbył staż może pracować jako asystent zdrowienia, o ile czuje się na siłach by podjąć to wyzwanie. Zdarzało się, że kursanci dobrowolnie, w pełni świadomie, rezygnowali po kilku spotkaniach, zdarzały się przypadki wycofania się ze stażu. Kurs pomaga zdać sobie sprawę z tego, czego od siebie chcemy. Szkolenie może uświadomić, że na podjęcie wyzwania, by wspierać osoby w kryzysie, nie jest się jeszcze gotowym. Nie każdy widzi siebie w roli asystenta zdrowienia.

Co w tej pracy sprawia Ci trudność?

Czasami mam problem w dotarciu do osób, które potrzebują pomocy ale boją się po nią sięgnąć. Społeczeństwo nie jest przychylne ludziom z diagnozami psychiatrycznymi. Zaburzenia psychiczne budzą lęk więc ludzie, którzy zaczynają zauważać u siebie niepokojące objawy, jak zaburzenia snu czy odczuwanie głębokiego smutku, wolą udawać, że nic się nie dzieje. Mają kłopot ze sobą ale ukrywają go lub bagatelizują. Nie zdają sobie sprawy, że takie podejście może wpędzić ich w głębszy kryzys, że hamuje proces zdrowienia. Trudność sprawia mi też pomaganie osobom, które nie chcą zmienić siebie ani swojej sytuacji a mają tendencję do przykuwania uwagi, wręcz żądania jej, mnożenia roszczeń bo „mają diagnozę, bo trzeba zrozumieć i się zaopiekować”. Uważają, że ze względu na ich chorobę, osoby, które im pomagają  powinny  być na każde zawołanie – teraz, natychmiast. Staram się ich zrozumieć, jestem dla nich póki starcza mi sił, ale zdarza się, że zaczynam czuć, że zaangażowałam się w błędne koło, że dochodzę do ściany, wtedy wiem, że muszę zadbać o siebie, swoje własne emocjonalne bezpieczeństwo. Mówienie ludziom STOP, jest dla mnie trudne. Niestety w pewnych sytuacjach jest niezbędne. Podobno zdrowy egoizm jest wskazany. Trzeba się go uczyć i adekwatnie stosować.

Co daje Ci w tej pracy satysfakcję?

Ludzie, których staram się wspierać. Cieszę się, gdy zaczynają robić coś, co im pomaga, gdy poddają się leczeniu, gdy otwierają się i zaczynają ufać specjalistom, którzy głowią się, jak ich wyleczyć. Cieszę się, kiedy przestają czuć się gorsi tylko dlatego, że muszą skorzystać z tego rodzaju pomocy. Ich nadzieja, że dadzą radę i będzie lepiej, ogromnie mnie uszczęśliwia. Cieszę się, gdy zaczynają działać, wierząc, że mogą wyzdrowieć, sprawić, by ich życie się odmieniło, stało się lepsze, gdy odzyskują wolę walki o siebie i podejmują kroki, by dosięgnąć swoje cele, ze świadomością, że muszą uzbroić się w cierpliwość. Podejście do siebie i życia nie zmienia się z dnia na dzień, ale zmienia się! Chcieć zmiany, zaryzykować podróż w nieznane z samym sobą – znaczy móc. Wiele osób przed podjęciem działania, z góry zakłada, że sobie nie poradzi. Nic bardziej mylnego. Nie mogą tego wiedzieć, dopóki nie odważą się sprawdzić. Zadaniem asystentów wg mnie powinno być inspirowanie ich, przekonywanie, że warto o siebie zawalczyć. Wszystko zależy od percepcji, od indywidualnego, zależnego od nastroju, humoru, podejścia. Inaczej świat wygląda z pozycji osoby przeżywającej kryzys, pozbawionej wiary w swoje możliwości, a inaczej kogoś, kto zbudował fundament świadomości swojej wartości.

Dlaczego postanowiłaś zostać asystentem zdrowienia?

Może dlatego, że przez lata żyłam w tym samym lęku, który towarzyszy ludziom stojącym na początku, podobnej do mojej, drogi ku zdrowieniu? Przegrywałam ze swoim lękiem. Miałam te same uprzedzenia, które dręczą większość ludzi ukrywających swoje dolegliwości czy diagnozę, którą dostają o  ile już zgłoszą się do specjalisty. Czekałam latami myśląc, że sama sobie dam radę, że powinnam dać radę, bo przecież wszyscy dookoła dają. Nosiłam maskę udającą normalność w strachu przed oceną otoczenia. Wiele osób wciąż ją nosi. Ona nie przynosi ukojenia. Zamienia się w ciężar nie do opisania, rzutujący na wszelkie możliwie aspekty życia. Jeśli więc mogę swoim doświadczeniem przynieść innym inspirację i ulgę, to chętnie się angażuję. Cieszę się, gdy ktoś w kryzysie po rozmowie ze mną nabiera odwagi, by zgłosić się do specjalisty i sięgnąć po pomoc, wcześniej niż ja jej kiedyś szukałam. Daje mi to satysfakcję. Cieszę się, gdy ludzie pozbywają się strachu przed leczeniem, gdy zaczynają walczyć o siebie. Zostałam asystentem zdrowienia, przede wszystkim po to, by inni ludzie, przeżywający kryzys, nie popełniali błędów, które ja nieświadomie popełniałam. A widzę, aż za dobrze, kiedy idą tym samym torem, co ja kiedyś. Zależy mi na tym, by sobie zaoszczędzili błądzenia, zależy mi na tym, by skrócić ich cierpienie.

Ewa Kubis, lat 38. Urodziła się i mieszka w Krakowie. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obecnie jest certyfikowanym asystentem zdrowienia i pracuje w Biurze ds. Osób Niepełnosprawnych jako asystent zdrowienia oraz wsparcie konsultanta ds. studentów w kryzysach psychicznych na Uniwersytecie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.

Rozmawiała Katarzyna Szczerbowska, rzeczniczka Biura do spraw Pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego